W połowie lutego bieżącego roku opublikowaliśmy na naszym portalu artykuł pod wiele mówiącym tytułem „Reanimacja trupa”, w którym wyrażaliśmy nasze duże wątpliwości co do zasadności remontu basenu „Akwawit” – obiektu nieczynnego i niszczejącego od z górą dziesięciu lat. Kto chętny może odnaleźć ten archiwalny już materiał superpulsu.
Basen „Akwawit” został oddany do użytku w roku 1993 budząc przez kilka lat zachwyt, ustępujący później miejsca coraz większemu zażenowaniu. W ostatnich latach kadencji poprzedniej rady miasta temat remontu starego już obiektu pojawiał się z coraz większą częstotliwością, by finalnie tuż przed wyborami samorządowymi doczekać się przetargu i zawarcia umowy na mało sensowny, za to niezbyt tani, pomysł „reanimacji trupa”. I w spadku po odchodzącej ekipie Łukasza Borowiaka taką przysłowiową „gorącą pyrę” albo „kukułcze jajo” dostały nowe (od maja) władze samorządowe Leszna. A można przypuszczać, że unieważnienie zawartej przez Borowiaka et consortes umowy z firmą „Adamietz” byłoby niezbyt korzystne dla miasta. No cóż, starej ekipy od kilku miesięcy już nie ma, ale kosztowny spadek pozostał.

Niedawno wiceprezydent Leszna Maciej Grabianowski na antenie Radia Elka informował, że koszt remontu basenu „Akwawit” będzie wyższy niż w zawartej umowie. Niestety, nie potrafił podać jaki pułap osiągnie ten wzrost kosztów. To akurat nie jest żadna niespodzianka bo powszechnie mówiono, że wyliczone wstępnie 78 milionów złotych, czy zapisana w umowie kwota przekraczająca 90 milionów nie pozwoli finalnie na remont obiektu, w którym przez wiele lat bezczynności niszczało zapewne wszystko!
Mam niestety takie dziwne przeczucie, że z kosztami remontu basenu „Akwawit” może być podobnie jak z propagandowym, ale nieuzasadnionym ekonomicznie przekopem Mierzei Wiślanej. Tam koszty planowane na poziomie 800 – 900 milionów złotych przekroczyły w sumie 2 miliardy. Jeśli przyjmiemy w Lesznie za punkt wyjścia kwotę 90 milionów to możemy czasem dobić do 200 milionów, czego bym akurat i miastu i sobie nie życzył!
Tekst i zdjęcia: Ireneusz Kaczmarek
Skomentuj Janek Anuluj pisanie odpowiedzi