W muzycznej biografii Lecha Niedźwiedzińskiego, znakomitego leszczyńskiego muzyka, gitarzysty, kompozytora, nauczyciela gry na gitarze, w ostatnich kilkunastu miesiącach miały miejsce dwa ważne wydarzenia. Pierwsze z nich to obchodzony w połowie 2023 roku jubileusz 60–lecia pracy twórczej. Drugie to wydanie w pierwszej połowie 2024 roku przez firmę Kameleon Records albumu grupy Hades zatytułowanego „Taniec Światowida”.
Firma fonograficzna Kameleon Records specjalizuje się w wydobywaniu na światło dzienne nagrań polskich wykonawców, głównie ze świata szeroko pojętego rocka, dokonanych przed laty a nie mających w tak zwanej epoce szczęścia do zaistnienia na rynku fonograficznym.
Album „Taniec Światowida” to nieco ponad 45 minut muzyki zawartej w 5 utworach nagranych pod koniec lat 70-tych. Dwa z nich (pierwszy i ostatni) to dwie wersje tytułowej suity. Pozostałe 3 to krótsze formy muzyczne. Co ciekawe, tylko jedno z nagrań to utwór z wokalem, reszta to kompozycje instrumentalne. Jak mówi Lech Niedźwiedziński „…w tym składzie (z płyty) mieliśmy pełną swobodę muzyczną i wzajemną inspirację, co słychać w obydwu wersjach „Światowida”…”.

W tym miejscu chciałbym posłużyć się opisem nagrań z albumu „Taniec Światowida” zawartym na portalu firmy Kameleon: Suita „Taniec Światowida” – bardziej skondensowane tematycznie i mniej rozwlekłe SBB z wpadającymi od razu w ucho niebanalnymi motywami i masą partii improwizowanych, za to nie nastawione tak silnie na wirtuozerię. „Fetysz” – ma w sobie coś z klimatów Santany i Wishbone Ash. „Sesja letnia” – swingujący rozimprowizowany numer, zdecydowanie ciążący w stronę jazzu. „Blues o włosach” – jedyny na płycie utwór z wokalem (o czym już wspomniano). Całość opakowana została w specjalnie namalowaną bardzo klimatyczną i baśniową okładkę przedstawiającą taniec nimf wobec tytułowego Światowida.
Tyle cytatów z portalu wydawcy płyty. Warto może jeszcze dodać, że motyw okładki albumu grupy Hades służył przez jakiś czas jako zdjęcie w tle portalu „Kameleon Records”. Faktycznie, baśniowy (a jednocześnie falliczny) motyw przyciąga wzrok. Muzyka z albumu też.
Jak wspomina Lech Niedźwiedziński podczas długiej rozmowy z przedstawicielami portalu superpuls.pl, zespół Hades (pierwotnie występujący pod nazwą Uśmiech Hadesu), był „dzieckiem” kilku wcześniejszych projektów gitarzysty takich jak Darmosze z Krzycka. A Lech Niedźwiedziński swoją muzyczną podróż przez życie rozpoczął od gry na gitarze basowej. Zespół Uśmiech Hadesu, czasami złośliwie nazywany Uśmiechem Sedesu był „skażony dźwiękami wrocławskimi” bo w środowisku wrocławskim zaczynał Niedźwiedziński swoją muzyczną przygodę grając na basie między innymi z Aleksandrem Mrożkiem czy Andrzejem Pluszczem w zespole Emil i Dentyści. Pierwszą gitarą po odejściu od gry na basie był instrument marki Rumba, połączony ze wzmacniaczem Telos (dającym brzmienie zbliżone do Marshalli). Oczywiście (ta) gitara, jeszcze dość odległa od produktów liderów tej branży, była „ulepszana” przystawkami wykonanymi sposobem domowym. Zresztą takie poprawianie sprzętu grającego dotyczyło większości polskich wykonawców. Jak wspomina wielu naszych rodzimych muzyków, ich nieraz duże umiejętności nie miały przełożenia na brzmienie z uwagi na sprzęt, na którym grali. Jednak czechosłowackie gitary Jolana czy NRD-owskie organy i wzmacniacze Vermona nie mogły konkurować z Fenderami, Gibsonami, Hammondami, Moogami, Marshallami czy Peaveyami. Taki syndrom czasów. Ale że nie samą muzyką człowiek żyje, to w życiu Lecha Niedźwiedzińskiego w tamtym czasie zaistniały ważne zmiany, czyli małżeństwo z żoną Mirką, praca w wolsztyńskim LO i narodziny syna Sebastiana.

Materiał z albumu „Taniec Światowida” został przez Lecha Niedźwiedzińskiego nagrany już na gitarze firmy Gibson – modelu reklamowanym przez Carlosa Santanę. Niedźwiedziński na zadane krótkie pytanie: Gibson czy Fender odpowiada: „…jedno i drugie. Jeżeli chcę być bliżej Jeffa Becka to gram na Fenderze, a bliżej Santany to gram na Gibsonie”.
Cała historia grupy Hades zawarta jest w kronikarskich zeszytach skrupulatnie prowadzonych przez Lecha Niedźwiedzińskiego. Zresztą te kronikarskie zapisy dotyczą także innych projektów muzycznych, w których nasz rozmówca uczestniczył. Te zeszyty i zapiski to swoista kopalnia wiedzy o wielkopolskim świecie muzycznym. A zeszyty Lecha zawierają ogromną ilość informacji o występach i koncertach w postaci opisów własnych ale też wycinków prasowych. Do tego zawarte są informacje o sprzęcie zespołów, o wydatkach, o nagrodach otrzymywanych przez wykonawców. Tego nie odda żadne wydawnictwo o charakterze encyklopedycznym. A w rozmowie ożywają wspomnienia.
Jak wszyscy wykonawcy w tamtych latach, zespoły Lecha Niedźwiedzińskiego grały według stawek państwowych, po przejściu wykonawców przez tak zwane weryfikacje. I jak u wielu wykonawców następowała rozbieżność pomiędzy własnymi oczekiwaniami muzycznymi a potrzebą gry „dla kasy” w postaci wykonywania repertuaru popowego… „A my mieliśmy w sobie hippisowanie i takie poszukiwania psychodeliczno – hendriksowe…”. I z takim bardziej ambitnym repertuarem zespół Hades koncertował między innymi w Mierzynie, Rudnie, Wrześni czy Krobi.
Ważnym dla muzyków Hadesu sprawdzianem umiejętności i możliwości były cztery występy w Jarocinie podczas Wielkopolskich Rytmów Młodych. Taką nazwę nosiła ta lokalna przez lata impreza, zanim stała się w latach 80-tych tym słynnym rockowym Jarocinem w czasach tak zwanego boomu polskiego rocka. Szczególnie miło Lech Niedźwiedziński wspomina edycję Rytmów z roku 1975. Wtedy to perkusista Hadesu Włodzimierz „Pająk” Rewers został uznany za najlepszego instrumentalistę imprezy a Lech znalazł się wśród wyróżnionych gitarzystów. Warto dodać, że główną nagrodę przyznano wówczas poznańskiemu zespołowi HEAM, w którym grali między innymi Henryk Tomczak na basie i Marek Biliński na klawiszach (a przez tę ekipę przewinął się także Wojciech Hoffmann). W 1976 Hades zdobył główną nagrodę: „Złotego Kameleona”.

Zespół Hades początkowo grał w klimatach hard rockowych ale „…doskonaliliśmy się wtedy sprzętowo i doskonaliliśmy się myślowo. Szliśmy w kierunku grania jazz rockowego”. I takie granie słychać w materiale zawartym na płycie „Taniec Światowida”. Inspiracje muzyczne, jak przyznaje Lech pochodzą od najlepszych z tamtych lat: „…to jest granie jazzowe (…) szliśmy w tym samym kierunku co SBB. Ja po prostu realizowałem swoje pomysły, chciałem się upodobnić stylistycznie do zespołów, które dominowały w tamtym czasie czyli Mahavishnu Orchestra, Weather Report”.
Lech Niedźwiedziński ujawnia też inne swoje fascynacje, dotyczące wielkich ówczesnej światowej sceny muzycznej: „…poza Santaną zafascynował mnie bardzo Al Di Meola (…) Ian Hammer, który jest z kolei dla mnie najlepszym klawiszowcem. On gra bardzo melodycznie. Ja się też tutaj (w „Tańcu Światowida”) staram grać melodycznie a nie porażać ludzi lawiną dźwięków (…) oddać to, co przeżywam ale żeby dźwięki były kontaktowe”.
Utwór „Fetysz”, ten w którym są fascynacje Santaną i Wishbone Ash, Lech Niedźwiedziński komentuje tak „…tam są pogłosy, granie na 2 gitary a oni (Wishbone Ash) byli nie do przebicia jeśli chodzi o współbrzmienie gitar. To był dla mnie wzór”.
Lech Niedźwiedziński akurat jest z tego samego pokolenia co obaj gitarzyści pierwszego składu grupy Wishbone Ash czyli Martin Turner i Andy Powell. Ale lista wybitnych gitarzystów z roczników 1947 i 1948, a więc „równolatków” naszego rozmówcy, jest naprawdę imponująca: Tony Iommi, Brian May, Mark Knopfler, Mick Box, Carlos Santana. A o 3-4 lata starsi są choćby Pete Townshend, Jeff Beck, Eric Clapton, Jimmy Page, David Gilmour, Ritchie Blackmore. Tylko „…oni mieli inne warunki, przemysł muzyczny, postęp sprzętowy”. Nutka nostalgii i lekkiej zazdrości z tych słów wypływa.
Materiał muzyczny grupy Hades został wysłany do Kameleon Records i na tyle zaintrygował wydawnictwo, że zdecydowano się te nagrania udostępnić w formie albumu, który rekomendowany jest przez wydawnictwo między innymi takimi słowami: „Warto zwrócić uwagę, jak znakomicie zespół operuje klimatem i czasem. Nic nie jest tu ani przegadane, ani nie pozostawia słuchaczowi niedosytu. To jest naprawdę kapitalne granie z naszej najwyższej półki progresywnej. Wspaniała sprawa!!!”. (…) Mus dla wszystkich fanów polskiego rocka progresywnego. Nie będziecie zawiedzeni!!!

A my dziękujemy Lechowi Niedźwiedzińskiemu za długą i wielowątkową rozmowę, za przypomnienie czy wręcz odkrycie wielu zdarzeń i faktów związanych z muzycznym, głównie bluesowym i rockowym środowiskiem wielkopolskim i wrocławskim. A także za wiele wspaniałych dźwięków i koncertowych spotkań.
Ireneusz Kaczmarek
Fot. archiwum Lecha Niedźwiedzińskiego, Jarosław Glapiak
Skomentuj Michał Anuluj pisanie odpowiedzi