„Lepiej późno niż później”. Takim stwierdzeniem komentuje gitarzysta Henryk Ślotała swój debiut fonograficzny po kilkudziesięciu latach występów i udzielania się w różnych formacjach muzycznych. Debiutancki album Henryka Ślotały nosi tytuł „Guitar Greatest Hits” (w podtytule: „Pop, Country, Gypsy Jazz, Swing”) i zawiera 12 opracowanych na gitary nagrań z wymienionych wyżej gatunków. Wśród wybranych na płytę utworów znalazły się między innymi kompozycje Scotta Joplina, Hanka Marvina, Cheta Atkinsa, Erica Claptona, Bruce’a Welcha czy Kennetha Caseya. Dobór nagrań Henryk Ślotała komentuje: „Są takie motywy muzyczne, które zasłyszane w młodości zostają z nami przez całe życie. Chcąc przywrócić im nowe życie nagrałem tę płytę. Można usłyszeć na niej różnorodność stylu i brzmienia największych hitów znanych legendarnych gitarzystów, w moim wykonaniu instrumentalnym i aranżacji”. Pomysł nagrania płyty zrodził się w okresie pandemii, gdy było więcej czasu na grę i na podjęcie decyzji dotyczących wyboru utworów i ich aranżacji. A nad całością albumu unosi się duch The Shadows czy The Ventures.

Gitarową płytę Henryka Ślotały wydała na CD firma „Flower Records”, będąca własnością znanego choćby z grupy Blues Flowers Roberta Grześkowiaka. A w nagraniu albumu oprócz Henryka Ślotały udział wzięli: Tomasz Boguś – perkusja i instrumenty perkusyjne, Piotr Piotrowski – instrumenty klawiszowe i Lucjan Adamiak – gitara basowa, saksofon tenorowy i klarnet. Ponadto gościnnie na congach i bongosach zagrał Bartosz Szumnarski.
Na promocję albumu wybrano kompozycję „Sweet Georgia Brown”. Henryk Ślotała o dokonanym wyborze mówi tak. „Utwór „Sweet Georgia Brown” to znany standard jazzowy skomponowany przez Bena Berniego i Maceo Pinkarda w 1925 roku, wykorzystany wielokrotnie w produkcjach telewizyjnych, serialach animowanych, również w bajkach. Utwór zyskał popularność w latach 20-tych i 30-tych dzięki znanym wykonawcom jazzowym, jak: gitarzysta Django Reinhardt, wokalistka Ella Fitzgerald, czy trębacz i wokalista Louis Armstrong. „Sweet Georgia Brown” to materiał wyjściowy do własnych improwizacji. Pozwala realizować się podczas tak zwanych jam sessions. Nagrana przeze mnie wersja instrumentalna to różnorodność stylu i brzmienia złożona w jedną całość. Wybrałem ten nieco zapomniany utwór do promocji, aby przywrócić mu nowe życie, nową jakość.” A ja słuchając tego nagrania poczułem się jakbym był w sławnym nowojorskim „Cotton Club”, choć ten uznany lokal w Harlemie znam tylko z amerykańskiego filmu muzycznego z roku 1984 przenoszącego nas w koniec lat 20-tych ubiegłego stulecia.

Materiał promujący płytę „Guitar Greatest Hits” przekazany został wielu polskim mediom, przede wszystkim rozgłośniom radiowym, portalom muzycznym, prasie ogólnopolskiej (w tym specjalistycznej) i lokalnej. Z rozgłośni radiowych wymienić trzeba programy „1” i „3” Polskiego Radia, wszystkie rozgłośnie regionalne państwowego radia z Radiem Poznań na czele, Radio „Nowy Świat”, Radio „357”, kilka rozgłośni internetowych, komercyjnych czy akademickich. Z prasy tematycznej choćby magazynom „Teraz Rock”, „Gitarzysta”, „Twój Blues” i wielu innym, których nie sposób wymienić. Ważne, że materiał nie przeszedł bez echa i odnotowany został między innymi na antenie ogólnopolskiej radiowej „Jedynki”, Radia Poznań, Radia Olsztyn, Radia Kultura Bydgoszcz, Radia Jazz FM Warszawa, Radia Fiat. Także w „Angorze” czy lokalnych mediach leszczyńskich. Materiał dostępny jest też na popularnym dla odbiorców muzyki streamingu „Spotify”.

Wydanie płyty to swego rodzaju ukoronowanie wieloletniej obecności Henryka Ślotały na rynku muzycznym. Wszak ten gitarzysta aktywny jest od wczesnych lat 60-tych. W Lesznie grał z takimi grupami jak „Tele Echo”, „Mepoza” czy „Yeti”, z big bandem Jazz Day Orchestra. Miał okazję, głównie z „Mepozą” występować na festiwalach w ówczesnej Niemieckiej Republice Demokratycznej czy Czechosłowacji w ramach tak zwanej wymiany kulturalnej. Co ważne, leszczyńskie firmy – Poznańskie Zakłady Mechaniczne i Metalplast sprawowały swego rodzaju mecenat nad „Mepozą” i „Yeti” przejawiający się w zakupach dobrego sprzętu muzycznego. Ważną formą swego rodzaju sprawdzianu muzycznego było dla Henryka Ślotały uczestnictwo w „Gitariadach”. W kategorii solista instrumentalista (gitara elektryczna) zajął 2 miejsce na III Wielkopolskim Festiwalu Kulturalnym w Lesznie (1966) i 1 miejsce w tej samej kategorii 2 lata później. Ale muzyczny życiorys Henryka Ślotały jest o wiele bardziej bogaty i doczekał się wielu opisów, głównie w lokalnych mediach. Kilka wspomnieniowych artykułów ukazało się w Dzienniku „ABC”. A bardzo obszerne materiały muzyczno – historyczne dostępne są w lokalnym wydawnictwie „Przyjaciel Ludu”. Zainteresowanych odsyłam do „Zeszytu III/CXLIV” z roku 2018 gdzie na kilkunastu stronach w artykule „Mepoza i nie tylko…” Henryk Ślotała wspomina lata spędzone w tym ale nie tylko w tym zespole. Z kolei „Zeszyt III/CL” z roku 2020 równie obszernie przypomina grupę Yeti a w zasadzie „Yeti i nie tylko…”. Ponadto w tomie 4 książki „Ludzie i czasy” zamieszczony został tekst „Z muzyką przez życie” autorstwa Małgorzaty Halec. Wydawnictwa papierowe mogły przyjąć i wydrukować taki obfity i ciekawy materiał o muzycznym życiu Leszna w drugiej połowie XX wieku. A sam muzyk został w roku 2019 wyróżniony medalem „Za serce dla kultury” przez Leszczyńskie Towarzystwo Kulturalne.

Kończąc ten z konieczności mocno skondensowany materiał chciałbym przytoczyć recenzję albumu Henryka Ślotały „Guitar Greatest Hits” zamieszczoną w „Angorze” (numer 37 z 15 września 2024). „W dzisiejszych czasach nagranie płyty nie jest rzeczą nadzwyczajną i trudną finansowo. Może to zrobić każdy podrzędny grajek. Do takich Henryk Ślotała nie należy! Jednak z debiutem fonograficznym czekał aż do 2024 roku. A ma ten wybitny gitarzysta takie CV, jakiego mogą mu pozazdrościć uczestnicy każdego programu typu The Voice…itd.! Zaczynał w latach 60 w Lesznie, skąd pochodzi. Supportował, czyli grał, przed takimi gwiazdami jak Eleni, Wojciech Korda, Czerwone Gitary, Trubadurzy, Gang Marcela… Był w cieniu. Do dzisiaj. Super, że ziścił swoje marzenie. Bo na letnio-jesienne wieczory te brzmienia jak znalazł.” Tak więc wyciągamy płytę z pudełka, umieszczamy w odtwarzaczu CD i niech brzmi gitarowa muzyka!
Ireneusz Kaczmarek
Fot. arch. H. Ślotały
Dodaj komentarz